Gra o miłość (Kroniki rodu Lacey #3) - Eve Edwards
Mercy Hart jest córką jednego z najbogatszych i zarazem najbardziej pobożnych londyńskich kupców. Kit Turner to aktor i nieślubny syn zmarłego hrabiego Dorset.
Zrządzenie losu sprawia, że ich drogi się przecinają. Ich uczucie napotyka jednak liczne przeszkody. Dziewczyna musi zdecydować, czy pójdzie za porywem serca, czy skaże siebie i ukochanego na męki niespełnionej miłości.
Tytuł: Gra o miłość
Tytuł oryginalny: The Rouge PrincessSeria/cykl wydawniczy: Kroniki rodu Lacey tom 3
Autor: Eve Edwards
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron:
Data premiery: 19 lutego 2014
Moja ocena: 5/6
Miłość bez granic
,,Gra o miłość" jest już trzecim (po „Alchemii miłości”
i „Demonach miłości”) tomem kronik rodu Lacey'ów. Eve Edwards konsekwentnie
trzyma sie wytyczonego toru i ponownie zaprasza czytelnika w podróż w odległe
czasy, w których tym razem głównym bohaterem jest Kit Turner, aktor i nieślubny
syn zmarłego hrabiego Dorset.
Londyn i okres panowania Tudorów to świetne tło dla serii
Eve Edwards. Autorka przypomina jak wyglądały relacje społeczne w tamtejszych
czasach. Kit Turner - biedny aktor przypadkiem spotyka Mercy Hart, pannę z
bogatego domu. W tę dwójkę trafia strzała Amora, a ich uczucie z dnia na dzień
się pogłębia. Proste szczęście i harmonia rodzinna nie są im jednak pisane. Czy
miłość głównych bohaterów będzie w stanie przetrwać niemałe przeszkody stające
na ich drodze? Para będzie zmuszona stawić czoła poważnym wyzwaniom i pokonać
wiele trudności, by wreszcie podjąć ostateczną decyzję dotyczącą wspólnej
przyszłości. Jak więc potoczą się losy zakochanych?
Po „Grę o miłość” sięgnęłam bez zastanowienia. Kroniki rodu
Lacey'ów zawładnęły moim sercem, bohaterów poszczególnych części polubiłam na
samym starcie, sposób opisywanej przez autorkę w nieprzeciętny, skuszę się o
stwierdzenie – „mało historyczny” sposób epoki przypadł do gustu, a język
powieści zafascynował. Wspomnę, że powieści z tłem historycznym czytam bardzo
rzadko – niestety historia się ze mną nie lubi. Pamiętam jak z wielkim wahaniem
otwierałam pierwsze strony „Alchemii miłości”. Zwyczajnie bałam się spotkania z
historią. Niepotrzebnie. Eve Edwards posiada pewną zdolność i tworzy opowieści,
których tło jest istotne, ale jest tak delikatnie uformowane, z tak doskonałym
wyczuciem przekazania ważnych historycznych faktów, że największy nawet wróg
tego typu opowieści ze spokojem i łatwością przyswoi, ba – może nawet rozkocha
się, jak ja w prezentowanej relacji z zamierzchłych czasów.
Interesująca fabuła przepełniona mnogością zdarzeń zachęca
do lektury. Umiarkowana akcja pozwala na spokojne delektowanie się lekturą i
gwarantuje mile spędzony wieczór z książką. Tempo rozwoju zdarzeń zdecydowanie
sprzyja wątkowi zakazanej i nieakceptowanej przez większość społeczeństwa żyjącego
w czasach Tudorów miłości. Czytelnik, bez pośpiechu, ma możliwość poznania głównych
protagonistów i obserwację kwitnącego między nimi uczucia, a także stworzenie
własnego rozwoju wypadków, by potem przekonać się, czy jego wizje są spójne z
wyobrażeniami autorki.
Eve Edwards po raz kolejny nie zawodzi. Jej proza
charakteryzuje się lekkim stylem, co z pewnością ma wpływ na przyjemność, jaką
czerpiemy czytając daną książkę. Fakt, że powieść autorki z jednej strony łączy
w sobie elementy lekkości, a z drugiej strony zaskakuje czytelnika wywołującymi
niepokój zdarzeniami jest godny uwagi. Uważam, że autorce manewr ten udał się
na piątkę. Specyficzny, stylizowany na
epokę Tudorów język, bardzo odpowiedni dla cyklu o rodzie Lacey’ów,
fantastycznie dopełnia całości. Dodajmy jeszcze do tego dworskie maniery
tamtejszych czasów. Połączenie tych wszystkich elementów to krótko mówiąc
świetna kombinacja.
7 komentarze
Siostrze bardzo się podoba ta seria, ja jeszcze do niej nie podchodziłam.
OdpowiedzUsuńPoluję na tę serię, mimo że opinie czytałam różne :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam tą książkę i byłam zachwycona tak ja ty :D. Sądzę, że jest to najlepszy tom serii. Mam nadzieję, że powstaną kolejne, choć niestety się nie zapowiada :(
OdpowiedzUsuńOkładka zniewalająca, rozejrzę się za serią, bo widzę, że warto :D
OdpowiedzUsuńJa sama mam ochotę na tę serię ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że masz ją za sobą :)
Muszę przeczytać tą serię!! :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Chyba zabiorę się za pierwszy tom. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com