Szukając Alaski - John Green
Porównywany z przełomowym "Buszującym w zbożu" J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może – czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
Tytuł: Szukając AlaskiTytuł oryginału: Looking for AlaskaAutor: John GreenWydawnictwo: Bukowy LasData wydania: 9 października 2013Liczba stron: 320Moja ocena: 5,5/6
Prozy Johna Greena nie miałam dotąd przyjemności poznać. W
Polsce autor zasłynął z powieści „Gwiazd naszych wina” i to za sprawą tego
tytułu zyskał duży rozgłos i stał się ulubionym pisarzem nie tylko wśród
młodzieży. Po tak oszałamiającym sukcesie na naszym rodzimym rynku wydawniczym
pojawiła się kolejna powieść Greena. „Papierowe miasta” utwierdziły
dotychczasowych fanów autora w przekonaniu, że warto czytać jego książki i z
pewnością też przyciągnęły rzesze nowych miłośników. Fenomen tego pisarza trwa
nadal. Nic więc dziwnego, że półki w księgarniach zajęła trzecia wydana w
Polsce powieść amerykańskiego autora. „Szukając Alaski”, bo o niej mowa, to pierwsza
książka napisana przez autora i niezmiernie cieszy mnie fakt, że właśnie od
jego debiutanckiej powieści zaczynam poznawać twórczość tego niezwykłego
pisarza.
Miles Halter jest głównym bohaterem „Szukając
Alaski”. To szesnastoletni chłopak posiadający niespotykane hobby – zapamiętuje
ostatnie słowa znanych osób. Miles poszukuje własnego ja. Los kieruje go do Culver Creek,
szkoły z internatem, w której panują dość rygorystyczne zasady. Właśnie tutaj spotyka
Alaskę Young, dziewczynę, która w jego życiu odegra znaczącą rolę. Miles poznaje
też paczkę Alaski - Pułkownika, Takumiego oraz Larę i wspólnie z nimi odkrywa
smak życia.
Najważniejszym aspektem „Szukając Alaski” jest wspaniała
przyjaźń i to na niej Green skupia uwagę czytelnika. Przyjaźń ukazana w
powieści to piękne uczucie oparte na wzajemnym zaufaniu, poświęceniu i oddaniu.
Miles wraz z paczką zaprzyjaźnionych osób doświadcza uroków młodości. Wśród
nich jest zabawa i szaleństwo, niewątpliwie też szczypta nierozsądnych
pomysłów, które paczka wdraża w życie i realizuje ze stuprocentowym
zaangażowaniem. Niestety tak pięknie nie może być do końca.
Narracja prowadzona z punktu widzenia Miles’a podzielona
jest na dni „Przed” i „Po”. Czytelnik jest więc świadomy tego, że coś się
wydarzy. Jednak do samego końca powieści jest to jedna wielka niewiadoma. Nie
udało mi się przewidzieć przyszłości, jaką wymyślił John Green dla swoich
bohaterów. W najmniejszym nawet stopniu nie domyślałam się rozwoju wydarzeń. A
są zaskakujące.
W „Szukając Alaski” znajdziemy ciekawe odniesienia do
literatury. Jest Alaska - dziewczyna intrygująca, zwariowana, ale jak na swój
młodzieńczy wiek niezwykle dojrzała - uwielbiająca czytać książki. Jej
Biblioteka życia składa się z setek świetnych wartościowych książek. To
fantastyczny pomysł na wprowadzenie do powieści bardziej podniosłego tonu.
Dzięki motywowi literatury bohaterowie Greena stają się doroślejsi i bogatsi
wewnętrznie. Miles również zarzuca czytelnika cytatami wielkich sław,
pochodzącymi między innymi z „Generała w labiryncie” Garcii Marqueza.
„Szukając Alaski” to historia o outsiderze, jakich wiele
wśród powieści młodzieżowych. To jednak opowieść niebanalna, gdyż skrywa
głębszy przekaz. Miles i jego paczka stanowią jedynie tło do istotnych
elementów z życia każdego człowieka. Green porusza w powieści trudne tematy:
śmierci, straty, przyjaźni i pierwszej miłości. Co istotne, o tak ważnych
sprawach pisze w sposób lekki i przyjemny, a samą powieść czyta się jednym
tchem.
„Szukając Alaski” to powieść na pierwszy ruszt oka
młodzieżowa. Jest tu przecież szkoła z internatem, są pierwsze miłostki,
młodzieńcze wybryki i szaleństwa. Głębia jaką pisarz nadaje tak znanym i
wydawać by się mogło błahym schematom zasługuje na ogromne brawa. Do tego
napisana lekkim językiem i odpowiednim tonem - początkowo z humorem, ale kiedy
zajdzie ku temu potrzeba, bogata w refleksje. Debiutancka powieść Johna Greena wypadła
znakomicie. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak skompletować dzieła pisarza
wydane w Polsce i zabrać się za okrzyknięte mianem wybitnych tytuły „Gwiazd naszych
wina” oraz „Papierowe miasta”.
16 komentarze
Właśnie czytam i to też jest moje pierwsze spotkanie z Greenem :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo popularna wśród blogowiczów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niecałą godzinę temu wstawiłam na bloga recenzję "Szukając Alaski", według mnie jest to wspaniała książka! Nie mogę się doczekać poznania "GNW". :)
OdpowiedzUsuńTo będzie już moja trzecia książka Pana Greena. Mam nadzieję, że i tym razem okaże się zachwycająca.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to książka wybitna, dlatego tak bardzo ucieszyłam się gdy Bukowy Las postanowił ją wznowić. Chyba najlepiej właśnie od niej zacząć poznawanie twórczości Greena :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po mój osobisty egzemplarz :)
OdpowiedzUsuń"Szukając Alaski" wciąż przede mną, ale "GNW" polubiłam a "Papierowe miasta" wręcz pokochałam. nie mogę się doczekać lektury ostatniej (pierwszej) książki Greena!
OdpowiedzUsuńJak na razie trzymam na półce "Gwiazd naszych wina", ale nie mam czasu się zabrać za lekturę. A szkoda, bo tyle recenzji się pojawiło, a ja nie miałam okazji poznać treści. Po "Alaskę" również sięgnę, niezależnie od tego czy polubię prozę Greena. Muszę sprawdzić czy powieść jest wartościowa , czy nie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam Papierowe Miasta, a Gwiazd Naszych Wina czeka na półce :)
OdpowiedzUsuń"Szukając Alaski" jest niesamowitą ksiązką, tak jak "Papierowe miasta". Przede mną jeszcze "Gwiazd naszych wina":))
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że będzie to aż tak interesująca książka!
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Co prawda GNW bardziej mi się podobało, o czym pisałam już na blogu, ale mimo wszystko dobrze się ją czytało. Na pewno za jakiś czas wrócę do obu tytułów, no i poszukuję jeszcze Papierowych miast, których nie miałam przyjemności czytać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, przeczytam, tylko nie wiem kiedy. Jestem już po ,,Gwiazd naszych wina" (b. dobre) i ,,Papierowych miastach" (nieco słabsze), ale na ,,Szukając Alaski" też mam ochotę.
OdpowiedzUsuńTo jest książka, którą bez dwóch zdań muszę przeczytać. Uwielbiam pióro Greena!
OdpowiedzUsuńMieć wszystkie książki Greena... Marzenie :)
OdpowiedzUsuń