Losing hope (Hopeless #2) - Colleen Hoover



Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.

"Losing Hope" to historia trojga młodych ludzi naznaczonych przez traumatyczne doświadczenia. Każde z nich wybrało inny sposób na to, by sobie z nimi poradzić – nie każde z nich wybrało życie.

Tytuł: Losing hope
Tytuł oryginalny: Losing hope
Seria/cykl wydawniczy: Hopeless 2
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 355
Data premiery: 4 lutego 2015
Moja ocena: 6/6



„Hopeless” inaczej

Colleen Hoover posiada niewątpliwie dar przekazywania najważniejszych wartości w życiu człowieka. W powieści „Hopeless” skupia się na miłości, którą przedstawia w sposób zupełnie nowatorski, zupełnie inny, ale taki który trafia do serca czytelnika i mało tego pozostawia w nim ślad. Miłość widziana oczami Colleen Hoover jest niezwykła, maksymalnie odbiega od przesłodzonych wątków znanych nam z literatury młodzieżowej bądź dostępnej na rynku literatury New Adult. Colleen Hoover robi to inaczej i tym mnie zafascynowała. Nic więc dziwnego, że kiedy w księgarniach pojawiła się druga część serii, skakałam z radości niemalże pod sufit. „Losing hope” bardzo mnie zaskoczyło. Dlaczego?

Fabuła „Hopeless” i „Losing hope” początkowo nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych powieści młodzieżowych. Z czasem jednak zaskakuje coraz bardziej i niesamowicie wciąga. „Hopeless” czyta się jednym tchem, wydarzenia bombardują z wielką siłą. Z każdym szczegółem historii Sky byłam coraz bardziej zaskoczona, a każdy nowy element uderzał we mnie z ogromną siłą. Taka jest właśnie „Hopeless”. Inaczej jest w „Losing hope” – tutaj narratorem jest Dean, który przedstawia czytelnikowi znaną już historię, jednak ze swojego punktu widzenia. Czytając kolejne strony powieści, znamy już przebieg wydarzeń, wiemy co za chwilę nastąpi. Dlatego też niektórzy mogą powieść traktować jako nużącą. Ja odebrałam ją jako doskonałe uzupełnienie pierwszego tomu. „Hopeless” i "Losing hope" świetnie się wzajemnie uzupełniają.

Bohaterowie cyklu, a szczególnie stworzona przez autorkę postać Sky zasługują na ogromne brawa. Sky została wykreowana idealnie: bardzo ludzko - popełnia błędy, nie jest laleczką odgrywającą jakąś wyznaczoną rolę - i świadomie - autorka skupiła sie również na psychologicznym aspekcie tej postaci, co bardzo mi się podoba. Dean to facet, który w „Losing hope” jest zupełnie inny niż w „Hopeless”. Okazuje się, że jest wrażliwym i miłym chłopakiem

W „Losing hope” mamy okazję poznać lepiej wątek dotyczący Les - bliźniaczej siostry Holdera. Ponadto, przy tej sposobności pojawia się jedyny nowy aspekt w powieści - listy. Listy, które Dean pisze do siostry tuż po jej śmierci. Czytelnik ma szansę je przeczytać. Przyznam, że to bardzo ciekawy zabieg, który jako jedyny nieznany czytelnikowi element powieści może tylko wzbudzać zainteresowanie i niewątpliwie na swój sposób urozmaicić lekturę.

Amerykańska powieściopisarka stanęła na wysokości zadania i stworzyła świetną powieść, która nie tylko opisuje piękno miłości i przyjaźni. To książka, w której pojawia się bardzo trudny temat, żal, smutek i cała gama innych emocji. W „Losing hope” brak dynamiki, ale jest to powieść specyficzna stanowiąca dopełnienie pierwszej części. Polecam bez wahania.

10 komentarze

  1. Czeka na swoją kolej na półce :) Uwielbiam twórczość Hoover, więc wiem, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Własnie jestem w trakcie jej czytania;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam książkę w planach, ale chyba dopiero jesienią uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas mam wielką chęć na tę książkę i ciągle nie mam na nią czasu;( Może latem się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę książkę. Przepiękna historia. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O to super, ksiażka leży i czeka a pierwsza część bardzo mi się podobała

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nic tej autorki nie czytałam, ale mam i MS i Hopeless. Wiem jednak, że nawet jeśli przeczytam Hopeless, to po Losing Hope nie sięgnę, bo nie cierpię czytać tej samej historii, tylko z perspektywy kogoś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna recenzja. Ja jeszcze poluję na książki autorki :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  9. Hopeless nie bylo złe, ale zapoznawanie się na nowo z tą samą historią było dla mnie nieco nudne...
    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak Ty uważam, ze Losing Hope jest idealnym dopełnieniem Hopeless. Pomyślałby kto, że czytanie po raz kolejny o tych samych zdarzeniach może być nudne, a tutaj jednak nie. Niektóre epizody, które działy się jakby "za kulisami" i inne spojrzenie na tę opowieść sa naprawdę ciekawym doznaniem ;>

    OdpowiedzUsuń