Hare moon (Las zębów i rąk #0.5), Carrie Ryan
Tabitha can’t shake the feeling that something exists beyond the fences of her village. And when she sneaks out, past the gates and down the path into the Forest of Hands and Teeth, she meets a boy who teaches her heart things she never knew. But love in a world surrounded by so much death doesn’t come without its sacrifices, and Tabitha gradually realizes just how much she’ll have to give up to live among the Unconsecrated.
Tytuł oryginalny: Hare moon
Autor: Carrie Ryan
Wydawnictwo: Delacorte Books for Young Readers
Ilość stron: 40
Data premiery: 5 kwietnia 2011
ISBN: 978-0-375-97999-6Format: e-book
Moja ocena: 6/6
„Hare Moon” wpadło w moje ręce raczej nie przypadkowo. „Las zębów i rąk” oraz „Śmiercionośne
fale” autorstwa Carrie Ryan wydane w Polsce przez Papierowy Księżyc to bardzo
udane części trylogii. Zyskały one moje uznanie i nie muszę ukrywać, że wręcz
mnie oczarowały. Świetny pomysł na fabułę, fantastyczne stopniowanie napięcia i
zaskakujące elementy układanki idealnie sprawdziły się w tych apokaliptycznych
klimatach, w których - pomimo obecnej upiorności i wszechogarniającego strachu
- się rozkochałam. Nie powinien więc nikogo dziwić fakt, że kiedy dowiedziałam
się o krótkim opowiadaniu stworzonym przez Carrie Ryan stanowiącym niejako
przedmowę do trylogii, niezwłocznie wybrałam się na poszukiwania. Niestety zawiodłam się. „Hare
Moon” liczy zaledwie czterdzieści stron. To o co najmniej dwieście za mało.
Przedstawiona przez autorkę historia opowiedziana jest ty
razem z punktu widzenia Siostry Tabithy. To pierwszy element zaskoczenia, o
jaki pokusiła się autorka. Przyznam, że to zabieg bardzo udany i jakże
fascynujący. Czytelnikom trylogii Siostra na pewno jest dobrze znana. Tutaj jej
postać jawi się w totalnie innych barwach. Widzimy ją jako młodą dziewczynę
podróżującą ścieżkami poza siatką i odkrywającą nieznany, niebezpieczny świat.
Carrie Ryan w niewiarygodnie interesujący sposób na łamach jedynie czterdziestu
stron buduje postać Siostry w ogromnej mierze koncentrując się na jej
przemianie. Okazuje się bowiem, że Tabitha posiadała kiedyś uczucia, odczuwała
emocje i dokonywała trudnych wyborów. Co więcej, kiedyś i ona zaznała w życiu
szczęścia. Sytuacje, których doświadczyła i w których brała udział oraz
decyzje, które musiała podjąć, kierując się głownie dobrem ogółu doprowadziły
do ukształtowania jej charakteru znanemu nam z pierwszego tomu trylogii. Wielkie
brawa dla Carrie Ryan – udało jej się pomieścić tak skomplikowany obraz osoby
na tak małej przestrzeni.
Świat, w którym znajdziemy się w „Hare Moon” to świat
ograniczający się do niewielkiej wioski usytuowanej w środku lasu, osady
otoczonej siatką. Siatka to swoisty mur strzegący mieszkańców wioski przed
błąkającymi się po lesie zombi.
„Hare Moon” to krótkie opowiadanie, które z miłą chęcią ujrzałabym w wersji rozszerzonej, traktujące o niespełnionej miłości i poświęceniu. To historia o dziewczynie, która nade wszystko wierzy, że zdoła ocalić swoją wioskę i jej mieszkańców i bez większych wątpliwości stawia ich dobro na pierwszym miejscu. To także opowieść o niesamowitej transformacji, do jakiej zmusiła Tabithę sytuacja. Dokonany przez nią wybór jest godny pochwały i niewątpliwie stawia ją w kompletnie innym świetle.
Żałuję jedynie, że „Hare Moon” to króciutkie opowiadanie, bo czyta się je znakomicie i chce się go więcej. Niełatwa miłość, szokujące odkrycia, ogromne poświęcenie – tego w “Hare Moon” nie zabraknie. To tytuł, który fanom trylogii nie powinien pozostać obcy. Cieszę się, że miałam okazję ponownie wkroczyć do mrocznego lasu. I już teraz z niecierpliwością wyczekuję na trzecią część trylogii, której wstępną premierę notuje się na 21 sierpnia 2013 roku. Na szczęście, to już tuż, tuż.
„Hare Moon” to krótkie opowiadanie, które z miłą chęcią ujrzałabym w wersji rozszerzonej, traktujące o niespełnionej miłości i poświęceniu. To historia o dziewczynie, która nade wszystko wierzy, że zdoła ocalić swoją wioskę i jej mieszkańców i bez większych wątpliwości stawia ich dobro na pierwszym miejscu. To także opowieść o niesamowitej transformacji, do jakiej zmusiła Tabithę sytuacja. Dokonany przez nią wybór jest godny pochwały i niewątpliwie stawia ją w kompletnie innym świetle.
Żałuję jedynie, że „Hare Moon” to króciutkie opowiadanie, bo czyta się je znakomicie i chce się go więcej. Niełatwa miłość, szokujące odkrycia, ogromne poświęcenie – tego w “Hare Moon” nie zabraknie. To tytuł, który fanom trylogii nie powinien pozostać obcy. Cieszę się, że miałam okazję ponownie wkroczyć do mrocznego lasu. I już teraz z niecierpliwością wyczekuję na trzecią część trylogii, której wstępną premierę notuje się na 21 sierpnia 2013 roku. Na szczęście, to już tuż, tuż.
13 komentarze
Przede mną na razie "Śmiercionośne fale" jedna pierwsza część także mnie oczarowała. Była wprost fantastyczna.
OdpowiedzUsuńHmmm... szkoda, że to opowiadanie nie wyszło w polskim tłumaczeniu. O czytaniu oryginału mogę pomarzyć :/ Może kiedyś :/
OdpowiedzUsuńWidzę, że nieźle wciągnęłaś się w serię :)
OdpowiedzUsuńKiedy skończę "Delirium" i "Miasto kości", i to wszystko, co wciąż na mnie czeka, zabieram się za "Las..." Cieszę się, że seria tak bardzo ci się podoba. Mam nadzieję, że wkrótce podzielę twój entuzjazm ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczęłaś półtomy czytać. :D Chyba sama powinnam też zacząć. :)
OdpowiedzUsuńSeria przede mną, ale jestem jej bardzo ciekawa!
wciąż myślę nad pierwszym tomem.. nie jestem przekonana, ale mam w bliskich planach "Ciepłe ciała". jeśli zombiaki przypadną mi do gustu to kto wie? ;)
OdpowiedzUsuńBędę musiała zabrać się za tą trylogię, a jak mi się spodoba, to po owe opowiadanie również :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po to opowiadanko :D Szkoda tylko, że jest takie krótkie :)
OdpowiedzUsuńMuszę się tym opowiadaniem zainteresować, choć jest takie krótkie. Bardzo przypadł mu do gustu Las zębów i rąk, jak i jego kontynuacja, więc grzechem byłboy nie przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zainteresowałaś! koniecznie musze przeczytac
OdpowiedzUsuń"Las zębów i rąk" już kiedyś mnie zainteresował, ale potem przeszła mi ochota na fantasy może jednak kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTrylogia ciągle przede mną...:)
OdpowiedzUsuńNa razie czytałam jedynie "Las..". Szkoda tylko, że siostra Tabihta tak naprawdę zniknęła ze sceny zanim się na niej na dobre pojawiła. :(
OdpowiedzUsuń