Michael Vey: więzień celi nr 25, Richard Paul Evans
„Michael Vey więzień celi nr 25” rozkochał w sobie tysiące amerykańskich nastolatków oraz ich rodziców i nauczycieli. Bestsellerowa powieść przygodowa o nadziei, lojalności, odwadze i miłości syna do matki. Prawdziwy hit w literaturze dla młodzieży.
Jestem Michael Vey. Jestem więźniem samego siebie. To moja historia. Może trochę dziwna, lecz moja. Mam 14 lat i jestem zwyczajnym nastolatkiem, jakich wielu. Jak ty i twoi rówieśnicy. Czasem zwracam na siebie uwagę przez moją chorobę – zespół Tourette'a – spokojnie, da się z tym żyć! Mam w sobie coś jeszcze – prąd elektryczny. Nie wszyscy o tym wiedzą. To czyni mnie wyjątkowym. Z tego właśnie powodu ktoś stara się mnie złapać.
Tytuł: Michael Vey. Więzień celi nr 25
Tytuł oryginalny: Michael Vey: The Prisoner of Cell 25
Seria/trylogia: Michael Vey #1
Autor: Richard Paul Evans
Tłumacz: Patryk Sawicki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 400
Data premiery: 12.04.2013
ISBN: 9788375747706
Moja ocena: 5/6
Zespół
Tourette’a to wrodzone zaburzenie neurologiczne, którego charakterystyczną
cechą – jak podaje między innymi wikipedia - jest występowanie tików ruchowych. Z pojęciem
tym po raz pierwszy zetknęłam się, czytając „Podarunek” Richarda Paula Evansa. W
swojej najnowszej powieści zatytułowanej „Michael Vey: więzień celi nr 25.”
autor również wykorzystuje motyw syndromu, który zna od podszewki, gdyż sam
cierpi na tę chorobę. Nie myślcie jednak, że to choroba stanowi najistotniejszy
element książki. Nic bardziej mylnego. Motyw mało znanego schorzenia może
przysporzyć wielu niekomfortowych sytuacji ludziom dorosłym, a co gorsze
młodzież czy dzieci wystawić na pośmiewisko. Pisanie o tego rodzaju
przypadłościach uważam za niezwykle istotne. Niezaprzeczalnie, według mnie,
jest to ogromny (choć nie odosobniony) atut w twórczości Richarda Paula Evansa.
Z chorobą boryka się główny bohater ostatniej powieści autora – Michael Vey.
Stanowi ona o pewnej wyjątkowości chłopca. Ale zapewniam was, że nie jest to
jedyna rzecz wyróżniająca Michaela wśród jego rówieśników. Michael to
niesamowity chłopiec obdarzony paranormalnymi umiejętnościami.
Michael Vey, czternastoletni chłopiec, dawno już pogodził się ze swoim niesprzyjającym losem. Nie obce mu są prześladowanie w szkole, dokuczanie przez kolegów, bycie pośmiewiskiem dla innych. Do takiego stanu rzeczy przyczyniły się przede wszystkim zespół Toruette’a oraz budowa ciała chłopca. Michael w głębi duszy tęskni za posiadaniem szerokiego grona znajomych. W chwili, kiedy go poznajemy ma jednego bardzo bliskiego i oddanego przyjaciela. Michael, jak każdy nastolatek, jest także zakochany. Obiektem jego uczuć jest Taylor Ridley, bardzo popularna chirliderka. Jak się później okazuje tę dwójkę połączy pewna sprawa. Michael, jak wspomniałam, jest wyjątkowy. Nie tylko ze względu na swoje tiki pojawiające się w stresujących sytuacjach. Michael nie boi się elektryczności. Nie musi. Sam w sobie posiada jej aż nadto. Silne emocje powodują, że chłopiec potrafi kumulującą się w nim elektrycznością nawet porazić. Taylor także posiada dotąd nieujawniany nikomu dar. Odmienność tej dwójki sprawia, że stają się sobie bliżsi. Ich przyjaźń rozkwita, a wspólne próby znalezienia odpowiedzi na nurtujące ich pytania dotyczące ich inności prowadzą do zadziwiających odkryć i nieuchronnie zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Akcja powieści toczy się równomiernie. Każda kolejna strona przynosi nowe rozwiązania tajemniczych zdolności Michaela. Autor świetnie buduje napięcie sprzyjające wartkiej akcji, a ta swoją najwyższą formę osiąga podczas ostatecznej rozgrywki w powieści. Zakończenie to istny szał - dzieje się tu naprawdę wiele. Jedna sytuacja goni drugą i kolejną i jeszcze inną. Jedyny minus, jak dla mnie, to przewidywalność. Koniec aż nadto przypominał mi inne, co dziwne, filmowe zakończenia podobnych historii. Na szczęście nie umniejsza on całości powieści, która jest mocno absorbująca i zaskakująca.
Richard Paul Evans po raz kolejny (to dopiero moje trzecie spotkanie z twórczością pisarza) udowadnia jak doskonale potrafi dopasować swoje pisanie do sytuacji. W Micheal'u Vey'u mamy mnóstwo młodzieżowych wtrąceń i slangu, które idealnie zostały wkomponowane w treść. Dodam, że zwroty te nie są używane z przesadną częstotliwością, a co więcej fantastycznie oddają ducha nastolatków. Frazy charakterystyczne dla tej grupy Evans używa z odpowiednim umiarkowaniem i wyczuciem. Nie spotkamy tutaj wulgarnych wyrażeń. Powinniśmy się raczej spodziewać idiomów, które bez wątpienia są smaczne i na miejscu.
„Michael Vey: więzień celi 25” to z pewnością zupełnie nowe, nieznane fanom Richarda Paula Evansa, oblicze. Oblicze bardzo udane. Ta inna, fantastyczna odsłona autora dostarczy czytelnikowi niemałych wrażeń. Lektura Michael'a Vey'a nie tylko wciąga, ale pochłania bez reszty. Jeśli planujecie wieczór z tym tytułem, zarezerwujcie sobie kilka godzin w odosobnieniu. Przygoda z elektrycznością na pewno będzie fascynującą podróżą.
Michael Vey, czternastoletni chłopiec, dawno już pogodził się ze swoim niesprzyjającym losem. Nie obce mu są prześladowanie w szkole, dokuczanie przez kolegów, bycie pośmiewiskiem dla innych. Do takiego stanu rzeczy przyczyniły się przede wszystkim zespół Toruette’a oraz budowa ciała chłopca. Michael w głębi duszy tęskni za posiadaniem szerokiego grona znajomych. W chwili, kiedy go poznajemy ma jednego bardzo bliskiego i oddanego przyjaciela. Michael, jak każdy nastolatek, jest także zakochany. Obiektem jego uczuć jest Taylor Ridley, bardzo popularna chirliderka. Jak się później okazuje tę dwójkę połączy pewna sprawa. Michael, jak wspomniałam, jest wyjątkowy. Nie tylko ze względu na swoje tiki pojawiające się w stresujących sytuacjach. Michael nie boi się elektryczności. Nie musi. Sam w sobie posiada jej aż nadto. Silne emocje powodują, że chłopiec potrafi kumulującą się w nim elektrycznością nawet porazić. Taylor także posiada dotąd nieujawniany nikomu dar. Odmienność tej dwójki sprawia, że stają się sobie bliżsi. Ich przyjaźń rozkwita, a wspólne próby znalezienia odpowiedzi na nurtujące ich pytania dotyczące ich inności prowadzą do zadziwiających odkryć i nieuchronnie zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Akcja powieści toczy się równomiernie. Każda kolejna strona przynosi nowe rozwiązania tajemniczych zdolności Michaela. Autor świetnie buduje napięcie sprzyjające wartkiej akcji, a ta swoją najwyższą formę osiąga podczas ostatecznej rozgrywki w powieści. Zakończenie to istny szał - dzieje się tu naprawdę wiele. Jedna sytuacja goni drugą i kolejną i jeszcze inną. Jedyny minus, jak dla mnie, to przewidywalność. Koniec aż nadto przypominał mi inne, co dziwne, filmowe zakończenia podobnych historii. Na szczęście nie umniejsza on całości powieści, która jest mocno absorbująca i zaskakująca.
Richard Paul Evans po raz kolejny (to dopiero moje trzecie spotkanie z twórczością pisarza) udowadnia jak doskonale potrafi dopasować swoje pisanie do sytuacji. W Micheal'u Vey'u mamy mnóstwo młodzieżowych wtrąceń i slangu, które idealnie zostały wkomponowane w treść. Dodam, że zwroty te nie są używane z przesadną częstotliwością, a co więcej fantastycznie oddają ducha nastolatków. Frazy charakterystyczne dla tej grupy Evans używa z odpowiednim umiarkowaniem i wyczuciem. Nie spotkamy tutaj wulgarnych wyrażeń. Powinniśmy się raczej spodziewać idiomów, które bez wątpienia są smaczne i na miejscu.
„Michael Vey: więzień celi 25” to z pewnością zupełnie nowe, nieznane fanom Richarda Paula Evansa, oblicze. Oblicze bardzo udane. Ta inna, fantastyczna odsłona autora dostarczy czytelnikowi niemałych wrażeń. Lektura Michael'a Vey'a nie tylko wciąga, ale pochłania bez reszty. Jeśli planujecie wieczór z tym tytułem, zarezerwujcie sobie kilka godzin w odosobnieniu. Przygoda z elektrycznością na pewno będzie fascynującą podróżą.
26 komentarze
Coś nowego... Ciekawe czy by mi się spodobało? Możliwe, że kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po prostu muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac, az sama przecyztam ta pozycje. Zapowiada sie ciekawie.
OdpowiedzUsuńTeż ją czytałam i uważam, że jest genialna! <3
OdpowiedzUsuńWydaje się świetna, już nie mogę się doczekać kiedy ją złapię w swoje ręce ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałam program o ludziach cierpiących na zespół Tourette’a, choroba, która potrafi bardzo utrudnić życie i normalne funkcjonowanie.
OdpowiedzUsuńO książce słyszę po raz pirwszy i przyznam, że jestem zaintrygowana, z przyjemnością przeczytałabym o przygodach tego niezwykłego chłopca
czytałam początek tej książki (jakaś stronka udostępniła, nie pamiętam jaka), ale wydał mi się on trochę.. przeciętny. próby ałapania kogoś paranormalnego - mam wrażenie, że to już było, po prostu. na przykład w "Wezwaniu". a ta elektryczność (a zgaduję, że łączy się to z rażeniem dotykiem) - trochę jak w "Dotyku Julii". no nie wiem. na razie nie mam ochoty na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńHmph.
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam przeczytać coś tego autora, ale chyba nie udało mi się skończyć.
Dobre recenzje słyszę, ale jakoś tak nie mam zapału.
Chociaż bardzo zainteresował mnie wątek zespołu Tourette'a.
Znam pana Evansa z nieco innych klimatów, ale i ta pozycja zapowiada się interesująco ;)
OdpowiedzUsuńfantastyka to nie moje klimaty, ale recenzja ciekawa :)
OdpowiedzUsuńno i książka pasuje do mojego kwietniowego wyzwania :)
Zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki, ale słyszałam różne opinie na jej temat... Jednak z Twojej recenzji wynika, że książka jest warta uwagi, więc chyba jednak się po nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tyle się dobrego nasłuchałam się o tej książce, że grzechem byłoby nie przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać ♥
OdpowiedzUsuńMam wielką chęć ją przeczytać - jedna z nielicznych (może trzech książek) Evansa, której jeszcze nie przeczytałam. Chociaż trochę się boję, jak to jest z tym "nieznanym obliczem" :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam- bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWybieram się po nią do księgarni. :) Mam nadzieję, że także mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, już dużo dobrego się o niej naczytałam :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wkrótce będę mogła ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tą pozycję:)
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz kilkoma słowami rozbudzić ciekawość
OdpowiedzUsuńChętnie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńA ja wciąż nie mogę się do niej przekonać ;c.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. ;D
OdpowiedzUsuńLink z pytaniami :
http://swiatokiemjane.wordpress.com/2013/04/14/liebster-blog-award-d/
Kolejna bardzo pozytywna recenzja książki, która wydaje się być naprawdę intrygująca. Chętnie zapoznałabym się z tą pozycją :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę fajna. Nie tylko ze względu na ciekawą i wciągającą treść, ale także z powodu poruszanie pewnych ważnych tematów, o istnieniu których młodzież powinna zdawać sobie sprawę :)
OdpowiedzUsuń